Kulinarny Kaukaz był dla nas dotychczas niezbadany. Otwarcie nowej restauracji w Manufakturze stało się idealnym bodźcem do poszerzenia gastronomicznych horyzontów. W restauracji Lavash spędziliśmy wyjątkowe popołudnie, nie tylko ze względu na egzotyczną kuchnię.
Faktycznie nie szliśmy do Lavash całkowicie zieloni w kwestii kuchni rodem z Gruzji czy Armenii. W ostatnich miesiącach odwiedziliśmy kameralne Wypieki Gruzińskie na Rynku Bałuckim. Typ lokalu jest zgoła inny, ale wiedzieliśmy, że możemy spodziewać się wielu interesujących smaków, miłej atmosfery i egzotycznych dań.
Wnętrze Lavash jest naprawdę imponujące. W jego aranżacji dominują ciepłe barwy, których aurę dodatkowo wzmacniają liczne, designerskie lampy. Lokal zdobią również mozaikowe stoły, cała kolekcja win oraz przetworów. W pobliżu baru, nad którym wisi świecący napis z nazwą knajpy, znajduje się przeszklony fragment podłogi. Można przez niego zaobserwować jak obsługa uwija się wokół pieca tone, z którego pomocą wypiekane jest lokalne pieczywo.
Menu Lavash, czyli kaukaskie klasyki
Przed opisaniem menu w Lavash warto wspomnieć, że o klimatyczny nastrój dba nie tylko wystrój lokalu. Sympatyczna obsługa opiekowała się nami na każdym kroku. Ciężko było wytypować kelnera, który zajmował się naszym zamówieniem, ponieważ co chwilę pojawiał się ktoś inny. Było bardzo sympatycznie, a rodzinna atmosfera udzieliła się nam bardzo szybko.
Zdecydowaliśmy się na kilka kaukaskich klasyków. Chaczapuri adżarskie to lokalny placek z serem domowej produkcji oraz lekko ściętym jajkiem. Masełko w kostce rozpływało się niespiesznie pod wpływem temperatury dania, a o bogactwo aromatów dbały liczne przyprawy i zioła. Niebawem okazało się, że to jedna z cech charakterystycznych kuchni gruzińskiej.
Zdecydowanie fajnie jest łączyć doznania smakowe z nauką czegoś nowego. Specjalne rytuały czy sposoby jedzenia to coś, co nas kręci! Ostatnio taką możliwość mieliśmy po zamówieniu chinkali. Gruzińskie pierogi były wypełnione mięsem wołowym i zupą! Jako finishing touch klasycznie kosteczka masła, zioła i przyprawy.
Na uwagę zasługuje oryginalna metoda jedzenia tej potrawy. Łapiesz za ogonek, umiejętnie nadgryzasz bok, wysysasz rosołek, jesz całość. Prosty schemat, który dostarczył nam dużo frajdy. Nagraliśmy nawet krótki filmik, ale dźwięk siorbania mógłby Was zniechęcić do czytania dalszej części recenzji!
Przed dalszą częścią kaukaskiej uczty dołączcie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi, klikając O, WŁAŚNIE TUTAJ. Polubcie również nasze profile na Facebooku i Instagramie.
Żądamy więcej ormiańskich kebabów w Łodzi!
Z czym kojarzy Wam się kebab? Buda przy Piotrkowskiej? A może na dworcu? Nic bardziej mylnego! Kebab po ormiańsku wygląda i smakuje zupełnie inaczej. Podłużny kotlet z kurczaka został opruszony ziołami i piórkami cebuli, a całość w zależności od chęci można było zawinąć w lawasza. Czy to gruzińska odpowiedź na hot doga? Być może!
Na deser zostawiliśmy sobie sałatkę Lavash. Kompozycja przypominająca grillową została uzupełniona o chrupiący granat oraz kurczaka. Najbardziej zaskoczeni byliśmy jednak niepowtarzalną formą podania. Całe danie znajdowało się wewnątrz chrupiącego lawasza, który można było na koniec spałaszować.
Czy wizyta w Lavash przeniosła nas na Kaukaz?
Kulinarna podróż ostatnich dni okazała się udana. Spróbowaliśmy kilku klasyków, które zachęciły nas do głębszego eksplorowania dań kuchni kaukaskiej. Lavash to restauracja w pobliżu Manufaktury, którą warto odwiedzić nie tylko ze względu na serwowane tam dania!
Na koniec zapraszamy Was na nasze kanały w mediach społecznościowych. Lajkujcie Facebooka, obserwujcie Instagrama i dołączajcie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi!
Lavash
ul. Karskiego 5 (Rynek Manufaktury)
ul. Piotrkowska 69
Facebook | Menu | Instagram | Strona internetowa
7 Replies to “Lavash”