Wbrew pozorom główne zmagania podczas wyścigu Formuły 1 nie odbywają się na torze. Najistotniejszy okazuje się okres kilku sekund, podczas którego bolid jest w Pit Stopie. To właśnie tam zespół kilkunastu mechaników za pomocą starannie zaplanowanej choreografii umożliwia mu dalszą rywalizację. My spędziliśmy w restauracji Pit Stop nieco więcej czasu i pewnie dlatego nie dojechaliśmy do mety na pierwszym miejscu.
Restauracja Pit Stop znajduje się w Łodzi w dwóch lokalizacjach. Mieliśmy okazję przetestować tę, przy route Jana Pawła 25. No, ewentualnie street.
Atmosfera, która panuje w tej knajpie, spójnie łączy klimat rodem z toru Formuły 1 z nutką amerykańskości. Serwują tam nie tylko Steak&Burger z nazwy, ale także liczne śniadania, sałatki czy przekąski.
Jak szybko uda nam się pokonać linię mety?
Nasz wyścig rozpoczęliśmy od burgera USA Detroit. Do 200 gramowego kotleta dołączyło jajko sadzone, z którego mimochodem sączyło się żółtko, a także niemal zwęglony, gruby plaster boczku. Do ekipy z okolic Jeziora Michigan dodano klasyczny zestaw warzyw. Kanapka prezentowała się godnie, bułka jak najbardziej trzymała wszystko w ryzach, a drugoplanowcy nie przeszkadzali. Jednym małym zgrzytem okazał się stopień wysmażenia wołu. Miał być średni, a wyszedł chyba nieco zbyt brązowy.
Ok, zjeżdżamy na pierwszy Pit Stop!
Druga pozycja, której udało nam się skosztować przybyła do Nowej Anglii aż z Wielkiej Brytanii. Kompozycja klasycznego fish&chips jest prosta, jak zatankowanie bolidu w trzy minuty. Dorsz panierowany w cieście piwnym z grubo ciachanymi frytami i ćwiartkami cytryny to tercet, który zawsze dojedzie do mety.
Całość w rzeczywistości nie prezentowała się zbyt estetycznie, a zdjęcie również nie dodało jej uroku. Zachęciła nas wspaniała fotka z menu Pit Stop, którą znajdziecie O TUTAJ. Prawda, że piękna? Nie mniej jednak nie żałujemy, że zamówiliśmy to danie. Chociaż lepiej, gdybyśmy dostaje je w tradycyjny sposób, czyli zawinięte gazetę.
Wjeżdżamy na kilkusekundowy pit stop! To idealny moment na dołączenie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi oraz naszych sociali. Uzupełniliśmy też ostatnio kilka zakładek na naszym blogu. Zachęcamy, żebyście się z nimi zapoznali! Zadzwonicie? Teraz już możecie!
Jedno okrążenie to za mało. Druga wizyta w Pit Stop!
Adrenalina związana okrążaniem toru przy zawrotnych prędkościach nie pozwoliła nam zapomnieć o restauracji Pit Stop. Druga rundka musiała odbyć się jak najszybciej!
Nadeszła pora na danie, którego wyjątkowo nie będziemy się czepiać! Buffalo Wings z Pit Stop zostały wytaplane w ostrym sosie z miodem i puree z mango. Spodziewaliśmy się, że skoro co najmniej dwa składniki są słodkie, to uda się wyczuć ten smak. Słodkość jednak została daleko w tyle za piekielną ostrością, niczym słabi wyścigowcy za legendarnym Robertem Kubicą! Zrobiło nam się naprawdę gorąco, polecamy!
Końcówkę mogliśmy sobie jednak odpuścić. Szarlotka nie zrobiła na nas zbyt dobrego wrażenia. Jabłka na wierzchu okazały się dość twarde, a ciasto mało pulchne. Idealne podsumowanie obu wieczorów, które były swoistym rollercoasterem.
W Pit Stop nie udało nam się spróbować steka, który jest prawdopodobnie jednym z flagowych dań. Obie wizyty miały swoje plusy i minusy. Dużą zaletą jest charakterystyczny klimat, który panuje w tym miejscu. Gdyby nie mała wpadka z mięsem burgera i deserem, Pit Stop otrzymałby Całkiem OK z plusem. W obecnej sytuacji stawiamy Całkiem OK z małym minusikiem. Mamy jednak przeczucie, że po spróbowaniu wołowiny ocena wzrośnie!
Na koniec zapraszamy Was na nasze kanały w mediach społecznościowych. Lajkujcie Facebooka, obserwujcie Instagrama i dołączajcie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi!
Pit Stop Steak&Burger
al. Jana Pawła 25/27
ul. Piotrkowska 152
Facebook | Strona internetowa | Menu | Instagram
3 Replies to “Pit Stop Steak&Burger”