Cierpimy w naszej Łodzi na niedobór kuchni tajskiej. Limonka zdołała wdrapać się na podium w tej klasyfikacji*, mimo że nasza wizyta była raczej kwaśna, niż słodka.
Umieszczanie twistu fabularnego tuż po rozpoczęciu tekstu raczej nie jest rozwiązaniem zgodnym ze sztuką. Mimo tego, właśnie teraz zastosujemy taki zabieg i wyjątkowo rozpoczniemy recenzję od jedzenia, a nie spraw okołogastronomicznych!
Prawdopodobnie prażynki krewetkowe z sosem sojowym.Na dzień dobry Limonka zaserwowała nam niespodziewany prezent. Owy podarek to prawdopodobnie prażynki krewetkowe z sosem sojowym, ale nie jest to potwierdzona informacja. Zawdzięczacie ją wyłącznie naszemu bogatemu doświadczeniu gastronomicznemu, ponieważ obsługa podała nam je w milczeniu.
Limonka: co właściwie można tam zjeść?
Otóż Limonka reklamuje się jako restauracja tajska. Chcieliśmy, aby nasza recenzja była maksymalnie kompleksowa. Ostatnio publikujemy nieco mniej tekstów i odczuwaliśmy wówczas głód jedzenia i pisania. Natomiast nie było możliwości spróbowania ani jednej przystawki (połowa wykreślona długopisem z karty, a drugiej połowy nie ma), sałatki, a z dodatków ślepakami strzeliliśmy w surówkę. Ciężko zatem powiedzieć, że makaron w tajskim stylu z krewetkami i limonką oraz wołowina z warzywami i tajską pastą chilli były naszymi pierwszymi i jedynymi wyborami.
Podczas składania zamówienia mieliśmy również okazję wybrania stopnia ostrości. Z niepewnością potwierdziliśmy kelnerce, że prosimy o makaron BARDZO OSTRY (trzy papryczki w czteropapryczkowej skali, ustępowały tylko Thai Style). Niebawem dania wjechały na stół.
Limonka zaserwowała słodko-kwaśne zaskoczenie
Porcja makaronu w tajskim stylu była bardzo solidna. Znajdowało się w niej dużo krewetek, co należy zanotować na spory plus. Ogólnie smakiem byliśmy raczej pozytywnie zaskoczeni. Szczególnie, biorąc pod uwagę cenę, która wynosiła ledwie dwie dyszki.
Na przekór oczekiwaniom kluski były jednak niezbyt palące. A musicie wiedzieć, że Piotrek to bezbłędna maszyna w ocenianiu stopnia ostrości. Jak jest naprawdę mocno to czka, a jak nie – to nie. Czkawki zabrakło.
Dajcie znać, czy widzicie jakąś różnicę w jakości zdjęć, pisząc na maila kontakt@pelnebrzuchy.pl! Zainwestowaliśmy w nieco lepszy sprzęt, ale na razie umiejętności nie nadążają. To idealny moment na dołączenie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi oraz naszego Facebooka.
Wołowina też zrobiła na nas dobre wrażenie. Mięso było bardzo delikatne, warzyw nam nie poskąpiono, a pasta chilli nadawała daniu ostatecznego szlifu. Koszt? Ponownie wystarczyło nieco parę groszy więcej, aniżeli banknot z wizerunkiem Chrobrego.
Wyjaśnienie kwestii okołogastronomicznych w Limonce
Na koniec jesteśmy Wam winni nieco wyjaśnień w kwestii restauracji tajskiej o kwaśnej nazwie Limonka. Musicie wiedzieć, że jest to w gruncie rzeczy.. dość typowy Chińczyk z daniami kuchni inspirowanej Tajlandią. Unikając zarzutów o rasizm dodamy, że mamy na myśli nieestetyczną budkę, wewnątrz której po nozdrzach uderza intensywny, niekoniecznie przyjemny zapach.
Cechy charakterystyczne wspomnianego lokalu:
- jedzenie: dużo, tanio, smacznie,
- wnętrze: średnio, nie najlepiej, kiepsko.
Ale, ale, ale! Jedzeniu dajemy naprawdę sporą okejkę! Zawsze możecie ogarnąć temat, biorąc je na wynos. Szama zawsze na pierwszym miejscu, ale nie bylibyśmy jednak fair wobec knajp, w których czuliśmy się przyjemnie, gdybyśmy wystawili ocenę wyższą, niż Średnio na jeża.
Zanim zechcecie poddać nas publicznemu linczowi na Placu Wolności ze względu na zbyt niską ocenę, weźcie trzy głębokie wdechy i jeszcze raz zapoznajcie się z naszym systemem oceniania. Wówczas sprawa stanie się jasna, jak zęby polskich celebrytów.
Na koniec zapraszamy Was na nasze kanały w mediach społecznościowych. Lajkujcie Facebooka, obserwujcie Instagrama i dołączajcie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi!
* Policzcie dobrze, ile w Łodzi tych tajskich knajp w ogóle mamy, bystrzaki!
6 Replies to “Limonka”