Za cel naszej pierwszej wizyty, którą po latach będziemy wspominać z uśmiechem na ustach i łezką w oku, musieliśmy wybrać miejsce, które zapewni nam sto procent satysfakcji. Bez trudu znaleźliśmy lokal, który, parafrazując Zeusa, godnie reprezentuje Bałuty. Macie ochotę na caffe przy ulicy Łagiewnickiej?
W piątkowe popołudnie wybraliśmy filię Caffe przy Ulicy na Bałutach. Od samego progu ujął nas przytulny klimat kawiarenki zatopionej w półmroku. Szybko zajęliśmy miejsca na krzesłach przy oknie z widokiem na ul. Łagiewnicką. Nad etymologią nazwy nie musieliśmy się zastanawiać ani chwili dłużej. Na wszystkich ścianach wiszą mnogie fotografie Bałut, plakaty z motywem Beauty Bałuty od Daniela z Gouda Works, a dominującym kolorem w kawiarni jest szarość bałuckich blokowisk.
Obsługa była uśmiechnięta i skora do pomocy. Wszystkie nasze prośby zostały rozpatrzone pozytywnie! Zmiana dodatków do dania? Bez problemu! Stopień ścięcia jajek? Jasne! Dostawienie krzesła do stolika? Feel free. Ekipa sprosta nawet bardziej wymagającej klienteli. Nasze zamówienia dotarły do nas w okamgnieniu. Śniadanie ówczesnego tygodnia: jajka sadzone posypane szczypiorkiem, sałatka z pomidorami i winegretem, chrupiący boczek, a koszyk po brzegi wypełniony świeżym chlebem.
Czy Caffe przy Ulicy ma jakieś wady?
Maleńki minus należy się za podanie opakowanych kostek masła. Dużo bardziej schludna wydaje się opcja małej miseczki. Dwa croissanty zostały wzbogacone o trzy dodatki, w trzech małych pojemniczkach. Miód wielokwiatowy, czekolada niemal identyczna do Nutelli oraz prawdziwy sztos – konfitura z malin. Po zjedzeniu wszystkich „kromek”, w słoiczkach zostało jeszcze sporo smarowideł.
Menu, jak na kawiarnię, jest bardzo rozbudowane. Do wyboru mamy liczne sałatki, kanapki, tosty oraz śniadania dostępne przez cały dzień. W gablotach odnajdziemy liczne ciastka, tapas, a jakże inaczej – bałucki, czy pieczywo z Montagu, a w lodówce codziennie inne ciasta, tarty, puddingi i inne chłodne desery. Ciężko nie znaleźć czegoś dla siebie. W przypadku ciepłych napojów w menu znajdziemy różne herbaty, kakao oraz kawowe wariacje.
Niestety, latte, mocha, czy machiatto może nie wystarczyć dla prawdziwego kawowego freaka. Może zatem warto by było wprowadzić do oferty kawę przygotowywaną innymi, alternatywnymi metodami? Uważamy, że warto się rozwijać, a w kawiarni aspirującej do najlepszej w Łodzi powinno to być w „standardzie”. Ich brak jednak rekompensują oryginalne kawowe kompozycje.
Zdecydowaliśmy się na różaną kawę z dodatkiem białej czekolady i zwykłą latte. Nam wystarcza! Jedzeniowy wybór padł na śniadanie z jajkami i boczkiem (12 zł) i śniadanie paryskie (9 zł). Za sałatki i kanapki w zależności od rozmiaru zapłacimy od 10 do 16 zł, a ceny śniadań rzadko przekraczają 9 zł. Niskie ceny są kolejną niewątpliwą zaletą tego miejsca.
Caffe przy ulicy jest naszym aktualnym numerem jeden wśród łódzkich kawiarni. Na pewno pojawimy się tam jeszcze nie raz, aby spróbować apetycznych ciast oraz pozostałej części menu. Po dzisiejszej „przystawce” mamy ochotę na więcej!
Caffe przy ulicy
ul. Łagiewnicka 120
ul. Kostki-Napierskiego 1
ul. Rzgowska 219
ul. Nawrot 1 a
ul. Wici 34
Facebook | Instagram | Menu
11 Replies to “Caffe przy ulicy”