W ostatnich dniach odwiedziliśmy interesującą knajpę z azjatyckim sznytem, z ulicy Tuwima. Domyślacie się jaką i dlaczego? Kayah zanuciłaby swoje legendarne „pho co, pho co, pho co”, jednocześnie nieświadomie sugerując odpowiedź. Zgadliście! Trafiliśmy do Pho Shop by Sushi w Dłoń!
Pho Shop, czyli mariaż właścicieli Sushi w Dłoń Dominiki Samołyk i Mateusza Kurzyka, kucharza z wieloletnim doświadczeniem oraz szefa kuchni Bartosza Snecza Dębskiego, który niestety nie partycypuje już w tym projekcie. Cała trójka wspólnymi siłami opracowała receptury wszystkich dań, które obecnie znajdziecie w menu. Jedna z najpopularniejszych wietnamskich zup w nazwie knajpy sugeruje, że zetrzemy się w niej z kuchnią azjatycką w nieco unowocześnionej formie.
Wewnątrz niewielkiego lokalu przy ulicy Tuwima czuliśmy się wyjątkowo przyjemnie. Wnętrze zdecydowanie zostało zaaranżowane ze smakiem i wyczuciem stylu. Designerskie krzesła były nie tylko estetyczne, ale również wygodne, a od sporych, wiszących lamp i delikatnych poduszek biło przyjemne ciepło. Na ścianach nie znajduje się zbyt wiele zdobień poza lustrami, które optycznie powiększają przestrzeń. I dobrze! Można napawać się widokiem przepięknych dań!
Co zjemy w Pho Shop?
Menu Pho Shop nie jest wyjątkowo obszerne, co zdecydowanie ułatwia wybór. Zawiera po kilka propozycji zup, bułeczek bao, załadowanych frytek i bánh mì, czyli wietnamską streetfoodową bułkę. My zdecydowaliśmy się na zamówienie subtelnego przeglądu całego menu. Przemiła Pani kelnerka życzyła nam powodzenia i szybko zaczęła przynosić poszczególne dania.
Mała przerwa to idealny moment na dołączenie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi oraz naszych sociali. Polećcie nam jakąś fajną, klimatyczną knajpę, pisząc na maila kontakt@pelnebrzuchy.pl!
Do wybrania konkretnej kompozycji dwóch bułeczek bao (22 złote) zachęciła nas przesympatyczna nazwa. Ciemny Brzuch, dzięki któremu nasze wkrótce miały okazać się pełne nie zawiódł naszych oczekiwań. Konsystencja i tekstura bułek przypomina nieco nasze polskie pampuchy, a azjatycka wersja została wzbogacona o brzuch w słodkiej glazurze, sałatę, kiełki fasoli mung oraz aioli cytrynowe i orzeszki ziemne. Mięso w dwóch bao wręcz rozpływało się w ustach przy każdym kęsie, a mix tekstur i smaków dawał sporą radość aż do ostatniego okruszka.
Jako oddani fani zwariowanych frytek, których próbowaliśmy między innymi w Pittu Pittu, nie mogliśmy sobie odmówić skosztowania ich załadowanej wersji. Kacowe kosztowały 24 złote, co na pierwszy rzut oka mogło wydawać się wysoką ceną jak na „frytki„, ale szybko nas ta myśl opuściła. Po pierwsze wielkość porcji. Ogromna. Zawartość drewnianej miski ciężko było ogarnąć wzrokiem. Każde nabicie produktów na widelec było niepowtarzalną przygodą, ponieważ wewnątrz balii znalazły się fryty obsypane serem mimolette, jajko sadzone, szczypiorek, boczek, papryczki jalapeno, pomidorki i kiełki fasoli. Gdybyśmy mieli kaca po zjedzeniu na pewno byśmy go pożegnali. Jednak nie mieliśmy, więc pozostały nam #PełneBrzuchy i smaczne wspomnienia.
A może zupa Pho na deserek?
Nie tym razem! Zostawiliśmy sobie tę przyjemność na kolejną wizytę, której nie będziemy specjalnie unikać. Maszyna losująca wskazała na Kimchi Guk. Ale jedynie pół porcji (13 złotych), przecież to deser! W ogóle opcja brania połówki dania jest świetna. Niska cena i degustacyjna porcja. Podobnie ma się sprawa z bao. Naprawdę małym kosztem możecie wówczas zrobić sobie prawdziwy przegląd kuchni azjatyckiej!
Koreańska zupa z marynowaną kapustą pekińską kimchi i pikantną pastą Gochujang wyczarowała na naszych czołach strużki potu. Ryż jaśminowy nie przeszkadzał, a fasolka szparagowa i smażone tofu stanowiły przyjemną odskocznię od popijania cieczy. Wywar był właściwie tak smaczny, że mógłby być podawany bez dodatków!
Chwalimy Pho Shop, bo jest za co!
Menu Pho Shop zawiera także atrakcyjną ofertę napojów. Poza standardowymi propozycjami wypijecie również niespotykane lemoniady, wodę kokosową oraz kawy czy herbaty. Eksperymentalnie wybraliśmy wietnamski zestaw: lemoniadę i kawę. Zimny napój powstał na bazie mleka, limonki i mięty, a azjatyckie frappe z kostek lodu i słodkiego mleka skondensowanego. Ale więcej na ten temat Wam nie opowiemy. Zostawiamy Was z powyższym zdjęciem i refleksją na temat istoty otwartości na nowe smaki. Jednym słowem: warto!
Nie chcieliśmy żeby wyszedł z tej recenzji jakiś pochwalny pean, ale dla nas była to wizyta kompletna. Poza wszystkimi argumentami, o których już wspominaliśmy należy dołożyć świetną obsługę. Miła dziewczyna dbała o nas od wejścia aż do zamknięcia klamki po opuszczeniu lokalu, ale nie była przy tym nachalna. Pho Shop za całokształt zasłużył na Totalny Sztos i na ten temat nawet nie dyskutujemy!
PS. Pho Shop ogarnia również dowozy!
Na koniec zapraszamy Was na nasze kanały w mediach społecznościowych. Lajkujcie Facebooka, obserwujcie Instagramie i dołączajcie do grupy Gdzie warto zjeść w Łodzi!
Pho Shop
by Sushi w Dłoń
ul. Tuwima 1/3
Facebook | Instagram
14 Replies to “Pho Shop by Sushi w Dłoń (zamknięte)”